poniedziałek, 27 października 2014

019. rozdział dziewiętnasty

019. Rozdział dziewiętnasty
Wściekłość przeciwko sobie jest zawsze najbardziej dotkliwa...

Odgarniam mu włosy z czoła, gdy niemal po omacku odnajduje mnie pod kołdrą. Czuję, jak wciąż jeszcze z tłumionej złości drżą mu dłonie i klatka piersiowa. Oddycha płytko i nierówno, zaciskając palce na materiale mojego czarnego podkoszulka.
– Śpij – szepcze mi do ucha, gdy gładzę odruchowo jego policzek. – To był długi i ciężki dzień. Śpij, Kath, śpij...
– Cii... No już, uspokój się – mówię, bo natarczywie gładzi mi włosy, jakby próbował wgnieść mnie w poduszkę. – Schatz, proszę. To nic nie da... przecież wiesz, jak to działa. Proszę... – mamroczę zdławionym głosem, tuląc go do piersi. Jest jak dziecko; przerażony, osamotniony i wściekły. Zamykam oczy z bezsilności, gdy cały zaczyna dygotać od tłumionego szlochu. Materiał na moich piersiach wilgotnieje.
Wpatruję się w czarny sufit, odmierzając w myślach minuty. Za drzwiami pies stuka pazurami o panele, przemierzając korytarz od jednego jego końca do drugiego, niczym wartownik na straży. Zasypiam, gdy ręka mojego ukochanego nieruchomieje na moim ramieniu, a niespokojny oddech przechodzi w miarowy szmer.

3 komentarze:

  1. Czasem bywają gorsze dni, ale po nich przychodzą te lepsze. Teraz też przyjdą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wściekaj się na siebie... Choć to normalny, ludzki odruch, takim samym jest to co zrobiłaś, że czujesz na siebie przez to złość. Ech, to zdanie zdaje się nie mieć sensu. Trudno jest mówić o rzeczach skomplikowanych, a jeszcze trudniej umiejętnie przekazać coś skomplikowanego. W każdym razie w komentarzu wyżej masz wszystko i w zupełności się z tym zgadzam. Bo, jak banalnie i niewiarygodnie to brzmi w odniesieniu do życia, po najgorszej burzy zawsze wstaje słońce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To on wścieka się na siebie... A ja czuję się po ludzku bezradna, bo mogę się tylko temu wszystkiemu przyglądać i czasem nocą gładzić jego włosy.

      Usuń