poniedziałek, 9 lutego 2015

024. rozdział dwudziesty czwarty

024. Rozdział dwudziesty czwarty
Jak wiosłować po drewnianym morzu?

Pogrążona w ciszy i mroku jeszcze oddycham płytko, i czuję się nieswojo... Nie umiem płakać, nawet teraz, gdy gryzę wargi do krwi i wbijam paznokcie we wnętrze dłoni. Tak łatwo jest przecież zapomnieć, przetrwać i żyć jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby przeszłość nie była przeszłością. Jak gdyby należała do kogoś innego, w innym życiu, na innym kontynencie, w innej galaktyce. Ale to przecież nieprawda...
Czuję kawę w kubku z herbatą i godzinę w rogu telefonicznego ekranu widzę podwójnie. Poza tym jest w porządku; logika i schemat istnieją. Odwiesiłam życie na wieszak, lecz wcale mi nie ulżyło... I tylko jakby czas szybciej przecieka przez palce.
Wyję z bólu i bezsilności, gdy ciepłymi wargami ściąga mleko z mych piersi, bo wiem, że to znów tylko sen. Pieprzona nierzeczywistość odbija się echem w słuchawce telefonu, gdy głos po drugiej stronie informuje mnie, że nadal jestem bezdomna. Niczyja. Widocznie tak po prostu musi być...

piątek, 6 lutego 2015

023. rozdział dwudziesty trzeci



023. Rozdział dwudziesty trzeci
Wyruszam na poszukiwanie wielkiego być może...

Uciekam. Czas goi rany, ale nie usuwa blizn. Dziś to rozumiem i wiem też, że nie ma w tym niczyjej winy. Tak po prostu jest.  Wszystko ma swój początek i koniec. Pełnia i nów… Nów… idzie nowe. Może powinnam tęsknić za starym? A może powinnam wyczekiwać dobra w nieznanym? Tęsknię, wyczekując.
Dziwnym zrządzeniem losu trafiłam tu. Irgendwo. Kolejny przystanek w drodze do domu. A dom jest tam, gdzie ten, za którym się tęskni... Chciałabym móc kiedyś wrócić do domu. So einfach...
Dorosłość jest przereklamowana. Szczególnie, gdy nie ma się dokąd wracać. Ja nie mam dokąd wracać, więc jestem tu i teraz, z nadzieją i tęsknotą na przyszłość. Bo kiedyś będzie dobrze. Będzie lepiej... Trzeba tylko przetrwać ten dzień, noc, miesiąc. Całe kolejne, nowe życie.