poniedziałek, 27 października 2014

019. rozdział dziewiętnasty

019. Rozdział dziewiętnasty
Wściekłość przeciwko sobie jest zawsze najbardziej dotkliwa...

Odgarniam mu włosy z czoła, gdy niemal po omacku odnajduje mnie pod kołdrą. Czuję, jak wciąż jeszcze z tłumionej złości drżą mu dłonie i klatka piersiowa. Oddycha płytko i nierówno, zaciskając palce na materiale mojego czarnego podkoszulka.
– Śpij – szepcze mi do ucha, gdy gładzę odruchowo jego policzek. – To był długi i ciężki dzień. Śpij, Kath, śpij...
– Cii... No już, uspokój się – mówię, bo natarczywie gładzi mi włosy, jakby próbował wgnieść mnie w poduszkę. – Schatz, proszę. To nic nie da... przecież wiesz, jak to działa. Proszę... – mamroczę zdławionym głosem, tuląc go do piersi. Jest jak dziecko; przerażony, osamotniony i wściekły. Zamykam oczy z bezsilności, gdy cały zaczyna dygotać od tłumionego szlochu. Materiał na moich piersiach wilgotnieje.
Wpatruję się w czarny sufit, odmierzając w myślach minuty. Za drzwiami pies stuka pazurami o panele, przemierzając korytarz od jednego jego końca do drugiego, niczym wartownik na straży. Zasypiam, gdy ręka mojego ukochanego nieruchomieje na moim ramieniu, a niespokojny oddech przechodzi w miarowy szmer.

środa, 1 października 2014

018. rozdział osiemnasty

018. Rozdział osiemnasty
...but I’ll always be invaded by you.

Czuję jak kolejne łzy napływają mi pod powieki, gdy scałowywuje mokre ślady z moich policzków. W chwili, w której jego język błądzi po mojej szyi, a silne dłonie pozbawiają ubrania, zaciskam palce na jego karku. Mimowolnie gładzę jasne, krótko ścięte z tyłu włosy i drżę na myśl o tym wszystkim, czego nie zdążę mu powiedzieć. Just one more time...
Nad ranem, w ciszy mroku wsłuchuję się w niego, a choć nic przecież nie mówi, to nadal go rozumiem. Opuszki palców mojej prawej ręki przyciska do okaleczonych metalem warg swoich i wiem, że tym jednym gestem wyraża wszystko, co sama chciałabym mu dziś wyszeptać.
– Kocham cię – powtarzam znów, choć nie mam pewności, który to już raz tej nocy.
– Płyta ci się zacięła? – pyta z uśmiechem i pobłażliwością w głosie, gdy zabieram dłoń z uścisku i kładę głowę na jego nagiej piersi. Przyciskam usta do wytatuowanej skóry w miejscu, w którym bicie jego serca wyznacza rytm mojego oddechu.
– Płyta zacięła mi się już dawno, na tobie. Zapętliłam się. – szepczę. – Miłość do ciebie mam ustawioną na tryb „powtarzaj w nieskończoność”...