poniedziałek, 26 stycznia 2015

022. rozdział dwudziesty drugi

022. Rozdział dwudziesty drugi
Miłość nie chodzi na skróty ani nie idzie na łatwiznę…*

Przeglądam zdjęcia i jakby moje serce ważyło tonę. Czasami słowa to za mało, za mało kadry i wspomnienia. Czasami nawet ta cholerna wirtualność anioła ze snu to stanowczo „nie dość”. I tęsknię dziś o wiele boleśniej... bo niby jest, choć tak naprawdę przecież go nie ma.
W tym domu nie mogę sobie znaleźć miejsca. Właściwie nawet nie chce mi się go szukać. Mam pełne ręce roboty, zajmuję myśli czym popadnie, byle pozytywnie i z energią. Żyję do przodu, choć w tu i teraz. Jest do zrobienia kilka rzeczy, które mnie cieszą, ale prawda jest taka, że dziś nie mam siły wyjść z łóżka. Nie mam siły nawet zamknąć oczu i zasnąć. Po prostu siedzę w ciemności pokoju, miarowo uderzając głową w ścianę poza mną. Znowu jest tak, jak wtedy, gdy upadałam...
Znam kilka dobrych powodów, żeby się upić, zamknąć w sobie i rozdrapać strach jak rany na skórze, ale tego nie robię. Jest mi tylko smutno, ale smutek jest jak chłodny błękit nieba, idealnie wpasowujący się w krajobraz czegoś, co chyba każdy normalny człowiek nazwałby szczęściem. I tęsknię na fioletowo, pocieszając się myślą, „że już za kilka snów będziesz bliżej”. Niekiedy jeszcze tylko budzę się w nocy na pół wyrwana z dziwnych, poplątanych myśli, ale wiem, że to minie... jak wszystko.

*Charlotte Nieszyn Jasińska