sobota, 16 sierpnia 2014

016. rozdział szesnasty

016. Rozdział szesnasty
Za wszystkie noce daj mi tylko jeden dzień, niech cały świat o tym wie... niech o tym wie.

Tęsknota wypala mnie od środka dymem z kolejnego papierosa, którego nie zdążyłam zapalić. Noc wyparła z kolorów trawy, chodniki, kwiaty i drzewa. Nawet tęcza byłaby w tym świetle czarno-biała, a może tylko czarna, lub tylko biała... Black rainbow... Znów jest trochę tak, jakby ktoś wyłączył dźwięk.
Wstaję powoli. Wracam do środka. Noce bywają już chłodne, gdy brakuje koca i ciepłej herbaty. Jeszcze raz odsłuchuję wiadomość, którą mi nagrał. Dwa zdania. Nic wielkiego... Nic ponad to, co już wiem. Nic, a jakby wszystko.
Nawet o tej porze lecą po niebie moje marzenia. Spadają gwiazdy. Szeleszczą liście. I tylko teraz Bóg jeszcze ma siłę i chęć, by mnie słuchać i wsłuchiwać mojej miłości w słowach, których nie wypowiedziałam.