poniedziałek, 17 marca 2014

010. rozdział dziesiąty

010. Rozdział dziesiąty
Bez papierosa „zaraz po” seks jest jak „niedokończony”...

Wyplątuję się z jego objęć i po raz kolejny łamię złożoną obietnicę. Z pozostawionej w salonie kurtki wyciągam paczkę mentolowych papierosów. Wyciągam jednego i niemal po omacku wyszukuję na blacie stołu zapałek...
Półnaga siadam na dywanie i opierając się o białą szafę, odpalam papierosa. Nikły płomień na kilka sekund oświetla półmrok i ginie. Zapałka dymi się przez chwilę, po czym martwe, wypalone drewno kruszy się w moich palcach. Sięgam ze stolika szklaną popielniczkę. Zamykam oczy. To takie prawdziwe... ogień wypala. W gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy jak te zapałki.
Zaciągam się gryzącym dymem ostatni raz i gaszę dogorywający niedopałek. Po cichu, powoli wracam do łóżka. Wsuwam zmarznięte kończyny pod nagrzaną kołdrę i wtulam się w jego ciało. W półśnie obejmuje mnie i przygniata swoim ciężarem, gdy przytula policzek do mojej klatki piersiowej, a wytatuowaną dłoń kładzie na moim brzuchu.
– Kath? – Słyszę swoje imię, ale nie odpowiadam. Domyślam się co powie. – Nienawidzę, gdy palisz...
– Kocham, gdy mnie pieprzysz...

3 komentarze:

  1. Wytatuowana dłoń działa na mnie bardziej niż ostatnie zdanie... ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak obiecałam- zbieram się w sobie, ażeby powiedzieć te kilka słów... ;)

    Twój enigmatyczny sposób pisania za każdym razem wprowadza mnie w zachwyt... To o czym piszesz jest takie nieziemskie... każde zdanie jest przepełnione czymś czego nie potrafię określić...
    I tak jest również w tym rozdziale. Tak prozaiczną, tak ziemską czynność jak palenie papierosa przedstawiasz w sposób wręcz magiczny. I tylko ostatnia wypowiedz przypomina mi, że jest to wciąż opowieść o ludziach, a nie aniołach...

    A na koniec oficjalnie witam na blogspocie. Mam nadzieje, że będzie się wam dobrze współpracować. ;)

    OdpowiedzUsuń