poniedziałek, 17 marca 2014

003. rozdział trzeci

8 grudnia 2013

003. Rozdział trzeci

– Znów nie śpisz... – Do mych uszu dociera stłumiony szept. Nie odwracam się, ten głos poznałabym nawet na końcu świata. Siedzę sztywno, na dywanie w salonie, przez szklane drzwi tarasu podziwiając wschód zimowego słońca. Po chwili kiwam tylko przecząco głową. Ranek nastał zbyt szybko tej nocy, choć ja jeszcze wcale nie czuję się zmęczona. – ...i znów palisz – zauważa, a ja wyczuwam w tym tonie coś więcej niż zwykłą irytację.
Spoglądam na papierosa, którego trzymam w dłoni. Jego żar jarzy się w półmroku poranka. Po raz kolejny zaciągam się mentolowym dymem. Prawdę mówiąc jest mi już wszystko jedno...
– Nie mogę spać – szepczę i zamykam oczy. Może to nikotyna, a może brak snu i niedojedzona kolacja, ale zaczyna kręcić mi się w głowie. Gaszę niedopałek w szklanej popielniczce i kładę się na dywanie. – Przytulisz mnie?
Nie odpowiada. Siada na podłodze obok, wyciąga rękę i splata palce z moimi. Po chwili leży tuż obok, tuląc mnie do piersi niczym małe dziecko. Nie wiedzieć czemu, zaczynam drżeć... Chyba po prostu jest mi zimno... a może zwyczajnie się rozklejam?
– O czym myślisz? – Odzywa się po kilku minutach, dotykając ciepłymi wargami mojego czoła.
– O tobie – odpowiadam. – Zastanawiam się, kiedy znów znikniesz... – dodaję w końcu, bo ta myśl uporczywie domaga się wypowiedzenia jej na głos.
Słyszę jak wstrzymuje oddech, a potem cicho wzdycha. Wiem, co chciałby teraz powiedzieć, ale mam przecież rację. A on rozumie, że lęk ten nie wziął się we mnie znikąd. Przez moment tuli mnie mocno i gładzi wciąż wilgotne po nocnej kąpieli włosy. Milczy tak długo, aż w końcu zaczynam myśleć, że temat został zamknięty.
– Kath? – Ciepło jego oddechu muska moje ucho i skrawek szyi. Przechodzą mnie ciarki, a wraz nimi powraca fala zmęczenia. – Potrafisz mi zaufać?
– Chcę ci ufać...
– A uwierzysz, jeśli powiem, że nigdy już nie zostawię cię samej na tak długo? – Mimowolnie, w pierwszym odruchu chcę odpowiedzieć „nie”, ale w ostateczności wtulam tylko twarz w jego nagi tors. Tak bardzo chciałabym w to uwierzyć...
– A nie zostawisz? – pytam w końcu, podnosząc głowę tak, by patrzeć mu w oczy.
– Nie... Nie zostawię, już nigdy więcej. Rozumiesz? – mówiąc to, przesuwa kciukiem po kości mojego policzka. Przez ułamek sekundy znów wraca pewność, ale szybko tłumi ją drżenie w moim sercu. Wsłuchuję się w jego szept, którym otula mnie niby to ciepłym kocem. – Słowa „kocham cię” nie są w stanie pomieścić mojej miłości do ciebie. I żadne „tęskniłem” nie odda tej rozpaczliwej pustki we mnie, gdy ciebie nie ma.
Mam wrażenie, że żadnym słowem nie jestem w stanie odpowiedzieć na to, co przed chwilą usłyszałam. Czuję, jak łzy napływają w kąciki moich oczu. Dotykam jego dłoni i chcę coś powiedzieć, ale wyrazy na moich wargach nie układają się w zdania. Po omacku szukam w myślach czegoś, choć sama nie wiem czego dokładnie. Chcę zrobić cokolwiek, co zdjęłoby ze mnie ten dziwny ciężar niewypowiedzenia. W tej samej chwili on zamyka mi usta pocałunkiem, tym samym nie pozwalając zaistnieć zwątpieniu i uniemożliwiając mi wypowiedzenie jakiegokolwiek „ale”. Odruchowo przyciągam go bliżej siebie. Oszołomiona wielotygodniową tęsknotą, znajomym, słodkim smakiem jego ust, gładzę opuszkami palców kilkudniowy zarost, szyję, wystające kości obojczyka... Na ten krótki moment zapominam o miesiącach udręki, którą podarował mi swoim odejściem. Zamiast tego znów widzę w nim nastolatka, którego pokochałam, choć przecież żadne z nas nie jest już tym, kim było na początku...

4 komentarze:

  1. Methrylis
    (8 grudnia 2013, 23:26)
    Znasz moją opinię. Powiem tylko, że mam nadzieję, iż on mówi prawdę i naprawdę jej (ciebie) już nie opuści... Bo mówić tak pięknie i jednocześnie kłamać to zbrodnia olbrzymia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (9 grudnia 2013, 00:30)
      Methrylis, też mam nadzieję, że nie kłamie... Ale tak jak mówiłam, uwielbiam gdy on opowiada mi takie bajki, nawet jeśli miałyby się kiedyś okazać kłamstwem...

      Usuń
  2. Ka.
    (9 grudnia 2013, 00:10)
    To najpiękniej pisany pamiętnik, jaki czytałam... Ale wzbudza we mnie smutek. Choć jednocześnie myślę, że mimo wszystko to piękna historia. Jak zwykle mam mieszane uczucia. Mam nadzieję, że tak po ludzku... Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (9 grudnia 2013, 00:30)
      Dziękuję, niesamowicie miło mi się czyta Twoje komentarze... Naprawdę dziękuję Ci za nie.

      Usuń