poniedziałek, 9 lutego 2015

024. rozdział dwudziesty czwarty

024. Rozdział dwudziesty czwarty
Jak wiosłować po drewnianym morzu?

Pogrążona w ciszy i mroku jeszcze oddycham płytko, i czuję się nieswojo... Nie umiem płakać, nawet teraz, gdy gryzę wargi do krwi i wbijam paznokcie we wnętrze dłoni. Tak łatwo jest przecież zapomnieć, przetrwać i żyć jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby przeszłość nie była przeszłością. Jak gdyby należała do kogoś innego, w innym życiu, na innym kontynencie, w innej galaktyce. Ale to przecież nieprawda...
Czuję kawę w kubku z herbatą i godzinę w rogu telefonicznego ekranu widzę podwójnie. Poza tym jest w porządku; logika i schemat istnieją. Odwiesiłam życie na wieszak, lecz wcale mi nie ulżyło... I tylko jakby czas szybciej przecieka przez palce.
Wyję z bólu i bezsilności, gdy ciepłymi wargami ściąga mleko z mych piersi, bo wiem, że to znów tylko sen. Pieprzona nierzeczywistość odbija się echem w słuchawce telefonu, gdy głos po drugiej stronie informuje mnie, że nadal jestem bezdomna. Niczyja. Widocznie tak po prostu musi być...

1 komentarz:

  1. a tu kiedy się coś pojawi???? :(

    Twoja najukochańsza szwagierka (???? xD) M. :***

    OdpowiedzUsuń