023. Rozdział
dwudziesty trzeci
Wyruszam na
poszukiwanie wielkiego być może...
Uciekam. Czas goi rany, ale nie usuwa
blizn. Dziś to rozumiem i wiem też, że nie ma w tym niczyjej winy. Tak po
prostu jest. Wszystko ma swój początek i
koniec. Pełnia i nów… Nów… idzie nowe. Może powinnam tęsknić za starym? A może
powinnam wyczekiwać dobra w nieznanym? Tęsknię, wyczekując.
Dziwnym zrządzeniem losu trafiłam tu.
Irgendwo. Kolejny przystanek w drodze do domu. A dom jest tam, gdzie ten, za
którym się tęskni... Chciałabym móc kiedyś wrócić do domu. So einfach...
Dorosłość jest przereklamowana.
Szczególnie, gdy nie ma się dokąd wracać. Ja nie mam dokąd wracać, więc jestem
tu i teraz, z nadzieją i tęsknotą na przyszłość. Bo kiedyś będzie dobrze.
Będzie lepiej... Trzeba tylko przetrwać ten dzień, noc, miesiąc. Całe kolejne,
nowe życie.
Słoneczko moje, wiesz, że to już ostatni przystanek do 'wracania do domu'? A potem będzie nowy, lepszy dom... I dobrze że jesteś tu i teraz :*
OdpowiedzUsuń